Serial Dead Ringers czerpie z trzech źródeł. Pierwsze i najważniejsze to książka Twins autorstwa Bari Wood i Jacka Geaslanda, wydana w 1977 roku. Drugie to film Davida Cronenberga Dead Ringers AKA Nierozłączni z 1988 roku. Trzecie źródło to współczesna rzeczywistość, w której ciąża jest traktowana jak stan chorobowy, opieka na porodówkach niewystarczająca, a szczegóły związane z przebiegiem ciąży i porodu nadal nie są wiedzą powszechną.
Serial DEAD RINGERS – skomplikowany, choć udany poród
ZBRODNIE PRZYSZŁOŚCI – sztuka stała się ciałem
Matka zabijająca z zimną krwią swoje kilkuletnie dziecko i performer hodujący w ciele zmutowane narządy, które potem są publicznie wycinane. Tak zaczynają się Zbrodnie przyszłości Davida Cronenberga, a dokładnie pierwsze dziesięć minut.
POSSESSOR – recenzja filmu Brandona Cronenberga
Possessor dostarcza wrażeń estetycznych na wysokim poziomie, a przy tym rozsmakowuje się w ultraprzemocy. Jest tak intensywna, że na jej widok Aleksowi z Mechanicznej pomarańczy zrobiłoby się słabo. Brandon Cronenberg w swoim drugim autorskim filmie poświęca dużo czasu na kryzysy tożsamości. Jak dużo można ich mieć, jak potrafią być skomplikowane. I choć to rasowe science fiction, czuć w nim wyrafinowany dramat psychologiczny.
VIDEODROME: DAYS OF O’BLIVION – recenzja książki
David Cronenberg ma tendencję do tworzenia ciekawych światów i zostawiania ich na pastwę losu. Wprawdzie Mucha i Skanerzy doczekali się kontynuacji, ale nakręcili je inni reżyserzy. Ich filmy poszerzają, ale jednocześnie spłycają uniwersum. Sam Cronenberg tylko raz zadeklarował, że mógłby nakręcić sequel Wschodnich obietnic, ale nic z tego nie wyszło. Tymczasem w 2016 roku prequela – tym razem literackiego, nie filmowego – doczekał się Wideodrom. Brytyjski pisarz Lee McGeorge w powieści Videodrome: Days of O’Blivion cofa się do czasów, kiedy profesor Brian O’Blivion i Barry Convex byli przyjaciółmi i wspólnikami.
CLIFTON HILL – recenzja filmu Alberta Shina
W dzieciństwie Abby (Tuppence Middleton) była świadkiem porwania. Dwadzieścia pięć lat później musi wrócić w rodzinne strony z powodu śmierci matki. Przy okazji traumatyczne wspomnienia odżywają. Do tego na miejscu czeka ją konfrontacja z oschłą siostrą Laure (Hannah Gross) i decyzja o sprzedaży odziedziczonego motelu. Abby postanawia spędzić czas w rodzinnych stronach na zbadaniu sprawy porwania sprzed lat. Pomaga jej Walter (David Cronenberg), podcaster i znawca specyfiki miasta oraz jego ponurych tajemnic.
CORONA ZOMBIES, czyli janusze kina w natarciu
Corona Zombies składa się z trzech segmentów. Jeden to mordobicie w klubie ze striptizem Tough Titty, drugi to walka komandosów z zombie w dżungli, a trzeci to dramat Barbie (Cody Renee Cameron), dziewczyny nieprzygotowanej do domowej izolacji. To dobrze pomyślany podział, bo można pokazać skutki epidemii w różnych skalach, od sytuacji jednej osoby w zamknięciu do działań grupy szturmowej na otwartej przestrzeni.
SCANNERS II: NOWY PORZĄDEK. Głowa wybucha, ale nie z wrażenia
David Cronenberg mawia, że nie wraca do swoich filmów i nie myśli o nich, kręcąc kolejne. Po Skanerach od razu zabrał się za Wideodrom i Martwą strefę, a w lata 90. wszedł kontrowersyjnym Nagim lunchem. W międzyczasie Pierre David, który był producentem Skanerów, najwyraźniej stwierdził, że nie zarzyna się złotonośnej kury, a historia mutantów-telepatów zasługuje na serię filmów. Pchnięto akcję kilkanaście lat do przodu i Scanners II: Nowy porządek dostali innych bohaterów i fabułę.
SKANERZY – David Cronenberg o mutantach
Skanerzy Davida Cronenberga to daleki, lepiej wykształcony krewny X-Menów. W obu historiach najważniejszy jest konflikt dwóch idei. Jedna strona chce pokojowego współistnienia ludzi i mutantów, a druga strona woli zaciekłą walki między nimi. O ile w X-Menach przesłanie dość szybko utonęło w morzu efektów specjalnych i pstrokatych kostiumów, o tyle w Skanerach uwydatniło się i zyskało na znaczeniu nawet po latach od premiery. No i jest tu najlepsza wybuchająca głowa w historii kina.
RABID – recenzja filmu sióstr Soskich
Główna bohaterka Rabid, czyli Rose (Laura Vandervoort) pracuje w domu mody znanego projektanta Gunthera (Mackenzie Gray). Choć ładna i zdolna, jest zamknięta w sobie, przez co pada ofiarą żartów ze strony współpracowników. Wkrótce potem następuje wypadek, który bardzo okalecza twarz Rose. Trafia do szpitala, gdzie pod okiem doktora Keloida (Stephen McHattie) dochodzi do siebie. Jednak wraca do domu oszpecona, wręcz niepełnosprawna. Nie może ani mówić, ani normalnie jeść. Kiedy w internecie znajduje reklamę kliniki stosującej eksperymentalne metody leczenia, umawia się na wizytę.
HAPPY FACE – recenzja filmu Alexandra Franchiego
Vanessa (Debbie Lynch-White) prowadzi grupę wsparcia dla osób z deformacjami. Zrzesza zarówno ludzi z wadami wrodzonymi, jak i ofiary chorób i wypadków. Jedynym oszustem w zespole jest nastoletni Stan (Robin L’Houmeau). Udaje, że ma zniekształconą twarz. Robi to, żeby przygotować się do opieki nad matką, która czeka na operację. Dość szybko zostaje zdemaskowany, ale zostaje w grupie, bo „przecież nie mogą go zdyskryminować za wygląd”. Każda kolejna sesja to konfrontacja bohaterów z ich lękami.