David Cronenberg ma tendencję do tworzenia ciekawych światów i zostawiania ich na pastwę losu. Wprawdzie Mucha i Skanerzy doczekali się kontynuacji, ale nakręcili je inni reżyserzy. Ich filmy poszerzają, ale jednocześnie spłycają uniwersum. Sam Cronenberg tylko raz zadeklarował, że mógłby nakręcić sequel Wschodnich obietnic, ale nic z tego nie wyszło. Tymczasem w 2016 roku prequela – tym razem literackiego, nie filmowego – doczekał się Wideodrom. Brytyjski pisarz Lee McGeorge w powieści Videodrome: Days of O’Blivion cofa się do czasów, kiedy profesor Brian O’Blivion i Barry Convex byli przyjaciółmi i wspólnikami.
Punktem wyjścia dla książki jest ich przełomowe odkrycie. Potrafią sygnałem telewizyjnym wpływać na decyzje widzów. Prowadzą testy na studentach. Brian puszcza im krótki film informując, że wszystko, co na nim zobaczą, to fikcja. Wystarczy, że powiedzą mu to po seansie, dostaną tysiąc dolarów. A jednak po obejrzeniu nagrania wszyscy są przekonani, że jest autentyczne. To wpływ sygnału nazwanego roboczo Veraceo. Brian i Barry widzą w nim przyszłość branży reklamowej. Po próbach na studentach postanawiają zrobić prezentację, by przyciągnąć potencjalnych sponsorów i zdobyć fundusze na dalsze badania. Reakcje widzów przechodzą ich oczekiwania. Z wynalazcami kontaktuje się Oleksander Bartok, prezes Bartok Science Industries. W imieniu swojego zwierzchnika, enigmatycznej firmy Consec, składa Brianowi i Barry’emu propozycję. Dostaną duże dofinansowanie i nowoczesny sprzęt do dalszych badań i rozwoju Veraceo. Muszą tylko przenieść się do siedziby Consecu i w ścisłej tajemnicy rozpocząć tam pracę.
Nie tylko Wideodrom
Z jednej strony McGeorge w Videodrome: Days of O’Blivion dość nonszalancko poczyna sobie z dorobkiem Cronenberga. Pożycza nazwy korporacji (Consec i Bartok) ze Skanerów i Muchy, a imiona nowych postaci od członków ekipy filmowej. To trochę dekoncentruje, zwłaszcza jeśli zna się twórczość i współpracowników Cronenberga. Wtedy wydaje się dziwne, że nagle bohaterowie Wideodromu lecą do firmy ze Skanerów. Do tego rozmawiają z facetem, który nazywa się jak montażysta obu tych filmów. Z drugiej strony takie mruganie do fanów ma sens. McGeorge łączy elementy różnych światów w jedno uniwersum, gdzie wspólnym mianownikiem dla wszystkich odniesień jest Cronenberg. Videodrome: Days of O’Blivion to wesołe miasteczko dla poszukiwaczy nawiązań na różnych poziomach książki.
Nazwy i postacie to jedno. McGeorge odrabia lekcje na piątkę i czerpie z tych samych źródeł, co Cronenberg. Brian O’Blivion to najważniejsza postać i główny bohater książki. By zachować jej charakter, pisarz, idąc w ślady reżysera, inspirował się Marshallem McLuhanem, medialnym guru z Kanady. Sporą część powieści poświęcono na ewolucję technologii Veraceo i drogi, jaką przeszła, by stać się Wideodromem. Najlepszym nośnikiem dla sygnału są takie nagrania, które pobudzają pierwotne instynkty w mózgu, a więc seks i przemoc. Bohaterowie wśród materiałów źródłowych wymieniają twórczość markiza de Sade i Pauline Réage (właść. Anne Desclos, autorka Historii O). Ich zdaniem na podświadomość widzów najmocniej zadziała mieszanka dominacji i uległości. Obszernie opisano proces nagrywania scen tortur i molestowania w różnych proporcjach oraz halucynacje, które wywołuje ich oglądanie. Tym samym to zdecydowanie nie jest lekka książka do czytania przy śniadaniu.
Komu potrzebny prequel Wideodromu?
Ale Videodrome: Days of O’Blivion to też wciągający thriller. Akcja nabiera tempa od pierwszych stron, kiedy Consec zaczyna interesować się Brianem i Barrym. Ich walka o niezależność i kontrolę nad własnym wynalazkiem to po części powieść szpiegowska, a po części mroczne science fiction. Znalazło się nawet miejsce na wątek zimnej wojny i obsesji na punkcie sowieckich agentów, którzy mogą być wszędzie. Na niespełna dwustu stronach McGeorge zmieścił mnóstwo nawiązań, a przy tym książka jest przejrzysta i szybko się czyta. Aż za bardzo. Świat z książki McGeorge’a to prawdziwe uniwersum Cronenberga z lat 80. To niebezpieczny park rozrywki dla dorosłych, gdzie seks, przemoc i technologia łączą się w jedno zabójcze narzędzie do kontrolowania mas. To prequel, którego nikt się nie spodziewał, a każdy fan Wideodromu potrzebował.
OCENA: 7/10
Książka Videodrome: Days of O’Blivion jest dostępna za darmo.
Brak komentarzy