Possessor dostarcza wrażeń estetycznych na wysokim poziomie, a przy tym rozsmakowuje się w ultraprzemocy. Jest tak intensywna, że na jej widok Aleksowi z Mechanicznej pomarańczy zrobiłoby się słabo. Brandon Cronenberg w swoim drugim autorskim filmie poświęca dużo czasu na kryzysy tożsamości. Jak dużo można ich mieć, jak potrafią być skomplikowane. I choć to rasowe science fiction, czuć w nim wyrafinowany dramat psychologiczny.

Tożsamość społeczna

Bohaterka Possessora, Tasya Vos (Andrea Riseborough) to zabójczyni do wynajęcia. Idealna, bo nie dość, że skuteczna, to nie da się złapać jej za rękę. Wszystko dlatego, że przejmuje ciała innych ludzi, których najpierw używa do wykonania zlecenia, a potem zmusza do samobójstwa. Ofiara i pozorny zabójca giną, Tasya wraca do swojego ciała. Zbrodnia doskonała, można się rozejść i zająć swoim życiem. Jednak dla bohaterki to znacznie większe wyzwanie niż sterowane mordowanie. Tasya jest bardzo opanowana, jakby zanikły w niej ludzkie odruchy. Nie mogąc liczyć na emocje, musi polegać na pamięci. I tak jak uczy się sposobu bycia i mowy ludzi, których przejmuje w pracy, tak przed spotkaniem z rodziną przypomina sobie, jak z nimi rozmawiać. Przez to, że ciągle wciela się w kogoś innego, zatraca własną tożsamość. Swoim ciałem i głosem steruje tak, jakby było kolejną ludzką marionetką. I jest w tym znakomita, ale ciągłe udawanie zaangażowania staje się coraz trudniejsze.

Tożsamość płciowa

Tymczasem nowe zlecenie w pracy okazuje się wyzwaniem. Tym razem Girder (Jennifer Jason Leigh) zleca Tasyi zabójstwo wpływowego i bardzo bogatego biznesmena, Johna Parse’a (Sean Bean). By dotrzeć do niego, bohaterka ma przejąć kontrolę nad Colinem Tatem (ChristopherAbbott), pracownikiem kopalni danych związanych z córką Parse’a, Avą (Tuppence Middleton). Tasya, niepewna swojej kondycji psychicznej, obawia się efektów ubocznych. Akceptuje jednak zlecenie i przejmuje kontrolę nad ciałem Colina. Okazuje się, że mózg mężczyzny stawia silny opór i odrzuca świadomość Tasyi. Dwie osoby o różnych płciach zmagają się ze sobą w jednym ciele. Im dłużej to trwa, tym bardziej zaczynają się przenikać ze sobą. Kiedy Colin kocha się z Avą, Tasya obserwuje ich, ale zamiast Colina widzi siebie z męskimi genitaliami. Później role się odwracają. Colin przejmuje wspomnienia Tasyi, w których to on kocha się z jej mężem. Tasya jest kobietą uwięzioną w ciele mężczyzny, a Colin mężczyzną w ciele kobiety. Te sceny Possessora można odczytywać jako symbol transpłciowości.

Tożsamość mordercy

O wiele bardziej dosłowna jest tu brutalność egzekucji ludzi na liście Tasyi. Już w szóstej minucie filmu mężczyzna zostaje zadźgany. Kamera śledzi uważnie każdą ranę, skrzypienie butów na krwi, agresję napastnika. Widać, że każda śmierć będzie miała swoją wagę. Im dalej, tym Possessor robi się bardziej makabryczny. Tak bardzo, że chwilami przebija najbrutalniejsze sceny z Oldboya Chan-wook Parka. W obu filmach ta dosadność szokuje, ale ma przy tym uzasadnienie. U Parka motywacją była zemsta, a u młodego Cronenberga chęć odreagowania, która wręcz wylewa się z Tasyi w scenach zabójstw. Mając do dyspozycji pistolet, decyduje się na nóż. Choć może zabić jednym ciosem, woli się wyżyć, wbijając kilkanaście razy ostrze aż po rękojeść. A wszystko to i tak zaledwie przygrywka. Scena z okaleczaniem twarzy jednego z celów zostaje w pamięci na bardzo długo. Szokuje zwłaszcza spokój napastnika i wręcz dziecięca ciekawość, z którą ofiara jest masakrowana. Przypomina to trochę dziecko z ciekawością oglądające muchę, której wyrywa skrzydełka.

Tożsamość Cronenberga

Podobno Possessor powstał z inspiracji faktem, że Brandon Cronenberg nie znosi wywiadów. A kiedy już ich udziela, wyraźnie odcina się od dziedzictwa swojego ojca. Nie chce być kojarzony jako syn sławnego reżysera, raczej skupia się na własnej ścieżce artystycznej. Possessor jest dowodem na to, jak bardzo rozwinął się od czasu swojego debiutu, czyli Antiviral. W obu przypadkach widać bardzo wyraźną i spójną wizję artystyczną. Zapadają w pamięć nowoczesne, minimalistyczne wnętrza, granie kolorami i przywiązywanie wagi do estetycznych kadrów. Czas akcji, choć nieokreślony, jest niedaleką przyszłością. W niej jednostka pracująca w szeroko rozumianych usługach odkrywa najgorsze strony ludzkości, w tym swoje. Cronenberg rozwija niepokojące trendy: w Antiviral kult celebrytów, a w Possessorze zabójcze technologie.

To popularnie tematy, ale mało kto eksploatuje je tak wnikliwie jak młody Cronenberg. Reżyseruje filmy według własnych scenariuszy, więc to pełnokrwiste kino autorskie. Trudno powiedzieć, czy trafi do głównego nurtu. Possessor porusza chodliwe tematy, jak rozpad więzi międzyludzkich, seksualność, czy zbrodnia. Nie wygładza ich, ale stawia na mocne wrażenia. Possessor ugruntowuje pozycję młodego Cronenberga jako arthouse’owego twórcy, który w obrębie swojej niszy ma dużo do pokazania. Jeśli nadal będzie rozwijał się w tym kierunku, kolejne filmy mogą okazać się w równym stopniu dojrzałe, co szokujące.

OCENA: 7/10